Dylematy...
No i sie zaczeło... Z postawieniem domu do stanu obecnego jakos większych problemów nie było. O wyborze materiałów, wielkosci tarasu itp. decydował mój luby no i troche pomógł nam nasz Pan Wykonawca, więc jakos poszło. Dach w sumie kolor na czuja bo wybieralismy przez internet Piemont Kasztanowa angobowana z Robena chociaz teraz bardziej mi pod jakies bordo podchodzi niz pod kasztan no ale trudno. No ale teraz to jakby pod górkę... Jaki piec, jaka moc, ile grzjników, gdzie podłogowe ogrzewanie i czy w ogóle? A okna... jaki kolor, czy do dachu, czy do elewacji, czy drewniane czy PCV a może do podłogi bo później parapety i te sprawy, rolety to brać czy nie brać, a moze jakies antywłamaniowe? Jaka ta elewacja? Jakie drzwi wejsciowe i jakie garażowe? Kiedy hydraulika, a kiedy elektryk? I co z tynkami w srodku żeby kabli nie zdazyli pokraść? itp, itd...
No masakra jakaś... a decyzję trzeba by juz jakieś zacząć podejmować. Rozejrzeć sie za fachowcami, może zamówienia jakeś czy coś... A w marcu jeszcze rodzina się powiększy więc w ogole urwanie głowy tej wiosny. A gdzie tu jeszcze do końca?
Optymistycznych akcentów na dzisiaj brak... Same dylematy... Jak juz cos postanowimy to będę szczęśliwa:) (Do czasu wykończeniowych spraw oczywiście)...